Zupełnie jak dziecko…
Każdy mężczyzna od czasu do czasu lubi sobie pograć na konsoli w jakąś grę (prawda, że każdy?). Ja oczywiście także. Jednak w związku z moją życiową pasją skupiam się głównie na grach motoryzacyjnych i właśnie jedną z nich – moim zdaniem obowiązkową dla każdego fana Porsche, przedstawię.
Nie jest to świeżynka. Nie ma grafiki na najwyższym poziomie, a fizyka jazdy zdecydowanie nie przypomina realistycznego symulatora. Ale to gra, do której najczęściej wracam i za każdym razem robię to z dziecięcą radością. Mowa tu o Need For Speed: Porsche 2000.
Zasad chyba nikomu nie muszę objaśniać – jest start, jest meta, jesteś Ty i kilku przeciwników. Kto pierwszy, ten lepszy. Niby nic w tym nadzwyczajnego, ale dzięki tym wyścigom poznaję historię Porsche i mam okazję przejechać się absolutnymi klasykami z tej niemieckiej stajni, m.in. 356 cabrio czy 911 Targa.
Każdy wyścig przybliża do odblokowania nowego auta i możliwości zobaczenia filmu o nim, slajdów, danych technicznych. Dlatego każdy wyścig jest tak ważny i emocjonuje mnie – muszę mieć kolejny wóz, zobaczyć co jest dalej.
Wiem, że w tej chwili brzmię jak nastolatek, ale tak też się czuję za każdym razem, kiedy po długiej przerwie włączę tę grę. W końcu uczucia, które przeżywa się jako podlotek są pamiętane do końca życia i sprawiają nam najwięcej przyjemności – dlatego dla mnie pozornie głupia gra jest taką frajdą. Polecam każdemu, kto czasami lubi się zamienić w duże dziecko.